Inside Job. Film, którego nakręcenie kosztowało miliardy.

Inside Job to film, który trzeba zobaczyć. Inside Job to dokument, który podobnie jak film akcji trzyma w napięciu i jak horror przeraża. Co jest w nim takiego przerażającego? To, że to nie tylko film. To rzeczywistość. Przerażająca, ale jednak rzeczywistość.

O kryzysie w 2008 roku każdy słyszał. Niektórzy odczuli go również na własnej skórze. Ja akurat miałam tą (nie)przyjemność dokładnie w okresie kryzysu pracować w callcenter jednej z firm doradztwa finansowego. Jak podobne były do siebie rozmowy o inwestycjach, w których klienci żalili się, jak duże ponoszą straty. W porównaniu do miesięcznej pensji CEO każdego z amerykańskich banków nie były to duże kwoty, ale dla wielu oszczędności całego życia. Większość z tych osób nie była znawcami giełdy. Zainwestowali w górce, a w obliczu kryzysu jak jeden mąż wycofywali mocno zubożone środki. Właśnie na takich osobach zarabiają ci, którzy na giełdzie się znają. Cóż takie jest prawo giełdy. Ale jeśli do gry wkraczają układy, łapówki i oszustwa to cierpi już nie tylko pojedyncza osoba, ale całe społeczeństwa. Dodatkowo niestety najbardziej cierpią najsłabsi, a osoby, które do kryzysu doprowadziły dostają milionowe premie i nadal biorą udział w życiu politycznym.

Osobiście najbardziej oburzyły mnie dwa procedery.

#1

Pierwszy, który ilustruje poniższy wykres i jednocześnie screen z filmu, polegał na tym, że banki nie będąc związane żadanymi regulacjami prawnymi udzialały coraz mniej bezpiecznych kredytów. Stąd szeroko omawiana bańka hipoteczna. Skoro otrzymanie kredytu nie było trudne, dużo osób postanowiłą kupić mieszkanie, wybudować dom. Stąd przesunięcie krzywej popytu i wzrost cen nieruchomości, który jednak nie powstrzymywał potencjalnych kupców, ponieważ z uzyskaniem większego kredytu też nie było problemu. Od razu widać, że taki proces nie prowadzi do niczego dobrego. Banki mogły sobie na taki proceder pozwolić, ponieważ owe złe kredyty następnie odsprzedawały bankom inwestycyjnym. Te z kolei tworzyły z nich derywaty które opierały sie już nie tylko na kredytach hipotecznych, ale również na kredytach samochodowych czy konsumenckich. CDO (Collateralized Debt Obligation) otrzymywały znacznie zawyżony rating AAA. Oczywiście Cdo jako produkty inwestycyjne były wysoce ryzykowne, ale agencje ratingowe nie przyznawały tak wysokiego ratingu z niewiedzy. Były odpowiednio przez banki inwestycyjne motywowane finansowo. CDO odkupowali inwestorzy indywidualni i to oni w obliczu kryzysu najbardziej ucierpieli.

#2

Drugi  proceder, który przedstawia poniższy wykres i również kadr filmu, opierał się na sprzedaży przez AIG kontraktów swapowych, które oparte były na standingu kredytowym. Instrument nie byłby niczym negatywnym, gdyby nie fakt, że opierał się na złych kredytach, których spłacenie było mało prawdopodobne. Stąd wysoce ryzykowne zachowanie AIG, które udzieliło bardzo dużo takich swapów, które zakładały wypłate premii w przypadku pogorszenia się standingu kredytowego.

Żeby łatwiej było to zrozumieć twórcy filmu posłużyli się ciekawym porównaniem. Załóżmy, że kupiliśmy dom. Ubezpieczamy go w AIG przed pożarem, którego wystąpienie jest mało prawdopodobne. Wpłacamy pewną kwotę, która w zwielokrotnionej wartości trafi do nas w przypadku pożaru. Wyobraźmy sobie teraz sytuację, w której ubezpieczamy dom nie od pożaru, a od sytuacji dużo bardziej prawdopodobnej – dajmy na to popsucia się któregokolwiek ze sprzętów w domu. Dodajmy, że takie ubezpieczenie możemy wykupić nie tylko my, ale każdy, kto uzna, że jest to zyskowne. Co dzieje się w przypadku awarii sprzętu w domu? AIG bankrutuje, gdyby nie wielomiliardowa pomoc państwa.

Pozostałe przyczyny kryzysu omówione w filmie to deregulacja prawa finansowego, o których wspomniałam, lobbing i powiązanie biznesu z polityką, ludzka chciwość i brak skrupułów. Osoby, które w  w największym stopniu przyczyniły się do kryzysu nie widziały nic złego w mówieniu klientom, że w coś warto inwestować, mimo że wiedzieli, że to jak sami nazywali podczas prywatnych rozmów „piece of crap”.

Film na pewno nie stara się być bezstronnym, ale fakt, że główni zarządcy sektora finansowego z okresu kryzysu nadal stanowią doradców dużych firm czy rządu Baracka Obamy daje do myślenia.

Do obejrzenia tutaj.

Dodaj komentarz